Być może nie od początku, ale czuję konieczność podzielenia się tym.
Wszyscy wokół pełni szczęścia. Wigilia, rodzina a przy cudownej choince na pniu
gromadka dzieci wystylizowanych na ,,małych dorosłych''. Ale to nie dla mnie. Ja widzę tylko pusty talerz dla wędrowca i myślę, że to nakrycie dla moich dzieci. Dzieci, które kocham choć ich nie znam, nie dotykałam ich małych stópek czy rączek, nie tuliłam i nie śpiewałam kolędy ,,Lulajże Jezuniu''. Kolędy, którą pamiętam z dzieciństwa, śpiewanej przez mamę przy blasku choinki. Może moje dziecięce święta nie były idealne, trochę biedne, trochę zakłucone zgryzotą ojca, ale z perspektywy czasu wiem, że były szczęśliwe nie tylko dla mnie ale i dla rodziców.
Komentarze
Prześlij komentarz