Przejdź do głównej zawartości

Kobieta NIEKOMPLETNA



Bycie kobietą niekompletną jest nie do zniesienia. Co mam na myśli mówiąc NIEKOMPLETNA?
No cóż dla mnie, niekompletna czyli nie mogąca mieć dzieci. O ile jest to wasz wybór, że nie chcecie mieć dzidziusia o tyle jest prościej, że się z tym godzicie, akceptujecie.

Druga sytuacja jest gorsza, kiedy nie potraficie sobie z tym poradzić. Ja mam właśnie tę sytuację na tapecie. Starania staraniami, ale jak to mówi starożytne przysłowie ,, Z pustego to i Salomon nie naleje''. 
P.S. bardzo trafne dla naszego małżeństwa :P

Mimo dystansu do naszej ( mojej i męża) bezpłodności, nie potrafię jej zaakceptować. Zastanawiasz się dlaczego piszę o NASZEJ bezpłodności? Bo nawet gdy tylko jedna strona ma problem to choroba dotyczy pary. 

Pomimo podjętych starań i zaakceptowania braku biologicznego potomstwa boli także przedłużający się brak dzieci z serduszka. Tym którzy przeżywają rozterkę podjęcia decyzji o adopcji dziecka mogę tylko życzyć wytrwałości i cierpliwości.  



Mam nadzieję, że uda mi się opisać jak to u nas wyglądało, ta cała droga do rodzicielstwa mimo przeciwności. Może zaczęłam od środka tej historii ale mam taką potrzebę.

Komentarze

  1. No to jestem :) Dziękuję za zaproszenie i w takim razie oficjalnie już zaciskam kciuki za jak najszybszy telefon. Niepłodność nauczyła mnie bardzo dużej pokory i cierpliwości, która chyba przychodziła mi zawsze najtrudniej, bo raczej należę do ludzi czynu. Pewnych rzeczy, etapów niestety się nie przeskoczy. Zebranie dokumentów, kurs, rozmowy, przygotowanie mieszkania należy do nas, jednakże dobór dziecka jest w rękach kogoś innego. To jak wsiąść do samolotu i wierzyć, że pilot wie co robi i zabierze nas do celu naszej podróży.
    Nie odkryję niczego nowego pisząc, że potem człowiek pamięta to czekanie jak przez mgłę, byle tylko wytrwać , bo mimo, że wyczekany, telefon zawsze zaskakuje :)

    Wszystkiego dobrego, oby w tym roku Wigilia była ostatnią taką smutną. Czekam na Waszą historię. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia . Oby nowy rok obfity był w same pozytywne wydarzenia dla nas wszystkich.

      Usuń
  2. Witaj :) Miło, że jest nas coraz więcej na blogach i że możemy "powymieniać się" doświadczeniami opowiadając swoje historie :) Czekam na ciąg dalszy :)
    A przy okazji życzę Wam powodzenia i żeby te serduszkowe aniołki szybko do Was trafiły :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Cudowny początek Rodziny 💕

Przenieśmy się w czasie do 2009 roku. Ja maturzystka planująca studia, mój chłopak pracujący już wtedy i uczący się jeszcze zaocznie. Była to miłość nie od pierwszego wejrzenia jak to na filmach. Pokochałam go stopniowo, za to jakim był człowiekiem. W przyszłości chciał być rolnikiem, jak jego ojciec, ja mimo miejskich zapędów i opcji pracy w służbie zdrowia zrezygnowałam z nich. Nie żałuję tego, bo życie z nim jest cudowne mimo wszystko. Z wyglądu nie był ,,w moim typie'', lecz z czasem nie wyobrażałam sobie innego partnera przy sobie. Pytasz co mnie urzekło? Czułość, dbałość o drugą osobę, cierpliwość, racjonalizm. Tym mi zaimponował. Krótko po naszym poznaniu się ja wyjechałam do miasta na studia, on pozostał na wsi. Widzieliśmy się co tydzień. Z każdym miesiącem najpierw przyjaźń,która z czasem przerodziła się w miłość stawała się naszą opoką. W 2012 roku mój ,,K'' oświadczył mi się. Od tego czasu poważnie myśleliśmy już o rodzinie. Nie chcieliśmy mieć dzie

Święta, święta i poświateczna nostalgia :(

Być może nie od początku, ale czuję konieczność podzielenia się tym.   Wszyscy wokół pełni szczęścia. Wigilia,                                                                                        rodzina a przy cudownej choince na pniu bo oczywiście to wymóg modowy,  gromadka dzieci wystylizowanych na ,,małych dorosłych''. Ale to nie dla mnie. Ja widzę tylko pusty talerz dla wędrowca i myślę, że to nakrycie dla moich dzieci. Dzieci, które kocham choć ich nie znam, nie dotykałam ich małych stópek czy rączek, nie tuliłam  i nie śpiewałam kolędy ,,Lulajże Jezuniu''. Kolędy, którą pamiętam          z dzieciństwa, śpiewanej przez mamę przy blasku choinki. Może moje dziecięce święta nie były idealne, trochę biedne, trochę zakłucone zgryzotą ojca, ale z perspektywy czasu wiem, że były szczęśliwe nie tylko dla mnie ale i dla rodziców.